Nastał długo wyczekiwany w Gorzowie dzień. Po 21 latach przerwy siatkówka na najwyższym poziomie wróciła do Grodu nad Wartą. Ostatni mecz na tym szczeblu rozgrywkowym kibice w naszym mieście obejrzeli 17 kwietnia 2003 roku. Było to smutne pożegnanie z Plusligą ówczesnego GTPS, ponieważ w hali przy ulicy Czereśniowej gorzowianie przegrali NKS NTO Nysa 0:3 i spadli do niższej ligi.
W sobotę czas oczekiwania dobiegł końca, ponieważ w Arenie Gorzów swój premierowy mecz na najwyższym szczeblu siatkarskiej Polski rozegrał Cuprum Stilon. Pierwszym rywalem niebiesko-białych był Trefl Gdańsk, z którym to podopieczni trenera Andrzeja Kowala mierzyli się przed kilkoma tygodniami. Oba zespoły spotkały się bowiem w meczu o 3. miejsce w turnieju rozgrywanym w Andrychowie, a górą w tym starciu byli gorzowianie po tie-break’u.
Teraz jednak gra zaczęła się toczyć o zupełnie inną stawkę.
Zobacz też:
Premierowa akcja meczu pokazała zebranej publice, że mamy do czynienia z siatkówką na najwyższym poziomie. Po zagrywce obie drużyny wymieniały się piłką kilkukrotnie, a towarzyszyły temu efektowne obrony. Dopiero zagranie Piotra Orczyka otworzyło wyniki dla gości. To właśnie zawodnicy z Trójmiasta lepiej weszli w spotkanie, ponieważ szybko wysunęli się na prowadzenie i kontrolowali bezpieczną przewagę. W barwach Trefla imponował zwłaszcza Jakub Jarosz – weteren Plusligowych pakietów. W Stilonie gra początkowo opierała się o ataki Chizoby Nevesa. Brazylijczyk kończył skutecznie akcje i z blokiem i bez bloku. Dopiero z czasem do Chizoby zaczęli dołączać inni gorzowianie, a to przybliżyło Stilon do Trefla. Na 16:16 punkt zdobył Seweryn Lipiński, a po chwili niebiesko-biali wyszli nawet na prowadzenie. Końcówka należała jednak do przyjezdnych i po mocnej końcówce Trefl wygrał pierwszą partię 19:25.
Zobacz też:
Drugi set początkowo był bardzo podobny do poprzedniego. Trefl momentalnie objął prowadzenie 0:3 i przez chwilę pilnował tej bezpiecznej różnicy. Tym razem jednak gospodarze szybko otrząsnęli się i zaczęli odrabiać straty. Dobrze zwłaszcza zaczął pracować blok Stilonu, który znalazł sposób na Jarosza. Do punktów Chizoby swoje oczka zaczęli dokładać Kamil Kwasowski i Mathijs Desmet, a to przełożyło się na odrobienie strat i wyjście na prowadzenie przez gorzowian. W drugiej części seta Stilon zaczął zyskiwać na przewadze. W końcu siatkarze trenera Kowala doprowadzili do piłki setowej przy stanie 24:18. Pierwszą zagrywkę zdołali obronić jeszcze gdańszczanie, ale już w następnej akcji Lipiński wbił gwóźdź tuż przy siatce i gospodarze wygrali 25:19.
Zobacz też:
Trzecia partia to była od początku walka punkt za punkt. W zespole gości skuteczność utracił Jarosz, ale w jego dotychczasową rolę wcielili się Jakub Czerwiński i Orczyk. Po stronie Stilonu wciąż brylował Chizoba, który zdobywał punkty z każdej pozycji. Wyrównana gra toczyła się do stanu 13:13, gdyż następnie goście zaczęli dystansować niebiesko-białych. Duża w tym zasługa ponownego wejścia na mocne obroty Jarosza. Wiele wskazywało, że drużyna z Trójmiasta pewnie zmierza w kierunku drugiego wygranego seta, ale miejscowi nie chcieli oddać go bez walki. Wielkie minuty na parkiecie miał wówczas Kwasowski, a dzięki temu Stilon ponownie zbliżył się na jeden punkt do Trefla. W końcówce nerwy na wodzy utrzymali jednak goście, którzy wygrali partię 21:25.
Zobacz też:
Czwarta część meczu od początku należała do gdańszczan. W tym secie gdańszczanie wyszli na prowadzenie i konsekwentnie budowali swoją przewagę. Bardzo dobre minuty na parkiecie zbierał zwłaszcza Lukas Kampa, który blokował, atakował i rozdawał asy serwisowe. Doprowadziło to do wyniku 6:12. Duża zaliczka punktowa doprowadziła do rozluźnienia w szeregach Trefla, a to zachęciło Stilon do powrotu. Chizoba, Kwasowski i nonszalancja gości przywróciły gorzowian do meczu i wyniku 14:15, a po chwili na tablicy wyników pojawił się remis - 17:17. Stilonowcy poczuli wtedy, że mogą doprowadzić do tie break'a. Końcówka to już pewna gra podopiecznych trenera Kowala. Pierwszą piłkę setową gospodarze zagrywali już przy stanie 24:21. Zwycięstwo w partii przypieczętował atak znad siatki Desmeta. Pierwszy od 21 lat Plusligowy mecz w Gorzowie rozstrzygnięty musiał zostać w piątym secie.
Zobacz też:
Decydująca partia rozgrywana była od początku na zasadzie wymiany punktów. Żadna z drużyn nie mogła wejść na poprawne obroty. Dopiero ważne oczko, po skutecznym bloku, zdobył Marcin Kania, co dało gospodarzom wynik 6:4. Chwilowa przewaga gospodarzy ponownie wróciła do stanu remisowego - 9:9. Ostatnia partia była bardzo szarpana, ponieważ obie drużyny często brały wideoweryfikację, a przez to gra straciła na płynności. Dodatkowo zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni prawie trzygodzinnym starciem na parkiecie. W samej końcówce siódmym zawodnikiem gospodarzy była publiczność, która ostatnie piłki oglądała na stojąco i z głośnym dopingiem na ustach. Zacięta końcówka doprowadziła do piłki meczowej dla Stilonu przy stanie 14:13. Na kluczową zagrywkę trener Kowal wprowadził Adama Lorenca, a ten odpłacił się szkoleniowcowi w najlepszy możliwy sposób, gdyż posłał asa serwisowego!
Pierwszy mecz w Pluslidze Cuprum Stilon wygrał po dramatycznym meczu z Treflem Gdańsk 3:2. Za tydzień niebiesko biali pojadą do Bełchatowa na mecz ze Skrą.
Wyniki pozostałych meczów kolejki:
Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 Bogdanka LUK Lublin
PGE Projekt Warszawa 3:0 Zaksa Kędzierzyn-Koźle
Barkom Każany Lwów - Jastrzębski Węgiel (sobota, 20:30)
Asseco Resovia Rzeszów - PSG Stal Nysa (niedziela, 14:45)
Indykpol AZS Olsztyn - PGE GiEK Skra Bełcgatów (niedziela, 17:30)
GKS Katowice - Nowak-Mosty MKS Będzin (niedziela, 20:30)
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa - Ślepsk Malow Suwałki (Wtorek, 17:30)
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze