Mieszkańcy gorzowskiego osiedla Dolinki żyją w strachu. W ostatnim czasie doszło tam do serii prób włamań, a złodzieje stosują przerażającą metodę, polegającą na sprawdzaniu, czy drzwi do mieszkań są otwarte. Nawet krótkotrwała nieobecność może okazać się zgubna, ponieważ sprawcy nie wahają się wykorzystać takiej okazji.
Złodzieje wykorzystują nieuwagę mieszkańców i sprawdzają, czy drzwi do mieszkań są zamknięte. Jeśli klamka poddaje się, bez wahania wchodzą do środka, okradając niczego nieświadomych lokatorów. Nawet zamknięcie drzwi na klucz nie zawsze daje poczucie bezpieczeństwa, ponieważ złodzieje często sprawdzają, czy ktoś jest w domu, pukając lub dzwoniąc domofonem.
Zobacz też:
Jedna z mieszkanek osiedla przeżyła chwilę grozy.
- W ostatnim czasie drzwi od domofonu są otwarte przez zalane piwnice. To zachęta dla złodziei. Dlatego kto chce, wchodzi sobie na klatkę. Potem wszyscy są zdziwieni, że jest brudno, a na schodach leżą kloszardzi. W poniedziałkowe popołudnie wróciłam z pracy. Nie zamykałam drzwi od mieszkania, ponieważ za chwilę miał wrócić mój mąż. Poszłam do kuchni, żeby odgrzać obiad. Usłyszałam dziwny dźwięk dobiegający z klatki schodowej. Podeszłam do drzwi i przez judasza zobaczyłam mężczyznę, który w ręku trzymał jakieś narzędzie i próbował coś majstrować zamku. Cofnęłam się po telefon, żeby zadzwonić po pomoc. Nagle drzwi się otworzyły, jednak włamywacz nie zdążył wejść do środka, ponieważ usłyszał jadącą windę i natychmiast uciekł. Dziwnym trafem w niedzielny wieczór wróciliśmy z urlopu, mieszkanie musiało być obserwowane — wyjaśnia kobieta.
Pamiętajmy, aby zawsze zamykać drzwi do mieszkań, nawet na krótką chwilę. Nie warto kusić losu i ułatwiać zadania złodziejom. Warto również zwrócić uwagę na to, co dzieje się na klatce schodowej i w pobliżu naszego domu. W przypadku zauważenia podejrzanych osób lub sytuacji, należy natychmiast powiadomić policję.
Napisz komentarz
Komentarze