Główny oskarżony nigdy nie przyznał się do winy. Ale inny z mężczyzn opowiedział: – Stałem przerażony i płakałem. Nie chciałem jeść. To powiedzieli mi, że jak nie będę chciał jeść, to sam trafię na ruszt.
Chodzi o głośną i bulwersującą sprawę polskich kanibali – pierwszy i jedyny taki przypadek od czasów wojny. Właśnie tym zajął się Sąd Najwyższy i wydał orzeczenie.
Zobacz też:
Kim była ofiara?
Do zbrodni miało dojść w 2002 roku, ale wiele lat panowała wokół niej zmowa milczenia. Wyszła na jaw, gdy w 2017 roku, przed swoją śmiercią Zbigniew B. wysłał e-mail na policję Opisał jak w Łasku pod Choszcznem kilka osób zabiło człowieka, rozczłonkowało ciało, upiekło mięso na ognisku i zjadło.
Prowodyrem miał być Robert M., a w tym horrorze mieli brać udział także Janusz Sz., Sylwester B. i Rafał O. Danych ofiary nigdy nie poznano. Ale zgodnie z ustaleniami był to mężczyzna skonfliktowany z Robertem M. To on właśnie miał zwabić na imprezę mężczyznę, który zginął. Przed śmiercią ofiara miała zostać pobita i wywieziona nad jezioro Osiek w woj. lubuskim niecałe 50 km od Gorzowa.
Wyrok na kanibali
Po otrzymaniu maila policja zaczęła działać. Pierwszy wyrok zapadł w 2021 r. Sąd uznał, że motywem działania Roberta M. były zatargi o pieniądze z ofiarą. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia.
Pozostali oskarżeni nie trafili za kratki ze względu na przedawnienie sprawy zbezczeszczenia zwłok.
W styczniu 2023 zapadł ponowny wyrok. Sąd Apelacyjny w Szczecinie podtrzymał orzeczenie niższej instancji. Wyrok był prawomocny.
Jednak i prokuratura, i obrona wniosły kasację do Sądu Najwyższego. Śledczy chcieli uznania za winnych wszystkich mężczyzn. Obrońca Roberta M. optował za uniewinnieniem ze względu na nieustalenie tożsamości ofiary.
Obrońca Roberta M. wytknął w kasacji niesłuszne przyjęcie kwalifikacji zabójstwa ze względu na to, że nie ustalono tożsamości ofiary. Przed sądem argumentował, że przestępstwo to musi być wyrządzone na szkodę konkretnej osoby.
– Brak ciała – to się zdarza. Ale w tym wypadku brak też tożsamości, brak konkretnej osoby. Sąd apelacyjny się nad tym nie pochylił, a to jest zasadnicza kwestia – tłumaczył, jak podaje TVP Info.
Sąd Najwyższy odrzucił
Sąd Najwyższy oddalił jednak kasację. Uznał, że „dobrem prawnie chronionym jest życie człowieka w znaczeniu egzystencjalnym. Nieustalenie tożsamości nie może zwalniać z odpowiedzialności”.
SN nie podzielił też obiekcji prokuratury. Ocenił, że śledczy w niższych instancjach powinien innym oskarżonym udowodnić współudział w zabójstwie.
– Dla współsprawstwa musi być wspólna realizacja jakiegoś czynu, gdzie postępowanie sprawców wzajemnie się dopełnia – tłumaczył sędzia.
Zobacz też:
Napisz komentarz
Komentarze