Kampania wyborcza w pełni, a kandydaci ścigają się w kreatywności, by przyciągnąć uwagę wyborców. W związku z aktywnością niektórych kandydatów narasta również niezadowolenie lokalnej społeczności. Szczególnie bulwersujące są przypadki umieszczania plakatów w miejscach, które nie tylko nie są do tego przeznaczone, ale wręcz utrudniają życie mieszkańcom.
Zobacz też:
Do redakcji naszego portalu zgłosiły się dwie zbulwersowane mieszkanki osiedla Dolinki, Ewelina i Kamila. Ich niezadowolenie dotyczyło umieszczenia plakatów jednego z kandydatów, Jacka Bachalskiego, na drzwiach wejściowych do klatek schodowych.
Kamila dodaje: „Naklejanie plakatów taśmą na drzwiach to już naprawdę przesada. Potem zostaną ślady, drzwi będą wyglądały okropnie, a za ich naprawę zapłacą mieszkańcy. Pan Bachalski chyba zapomniał, że to my tutaj mieszkamy, a nie on. Tego typu działania tylko zniechęcają mnie do jego osoby”.
„Rozumiem, że kampania wymaga obecności i promocji, ale to już przesada!” - mówi zirytowana Ewelina. „Skrzynki na listy ledwo się zamykają z powodu ilości ulotek, a teraz jeszcze te plakaty na drzwiach. Pytam się, gdzie tu jest granica?”
Niezadowolenie mieszkańców z takich działań w kampanii wyborczej nie powinno być bagatelizowane. Choć walka o głosy wyborców jest zrozumiała, należy pamiętać o szacunku dla przestrzeni publicznej i prywatnej. Umieszczanie plakatów w miejscach nieodpowiednich może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego, a zamiast przyciągać sympatię, może generować frustrację i niechęć.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze