Wiele razy informowaliśmy o kreatywnych metodach włamywaczy. Po głośnej akcji "łapania za klamki" zdawało się, że sytuacja uspokoiła się, jednak nowe zdarzenia potwierdzają, że złodzieje nadal poszukują nowych, bardziej niebezpiecznych metod. Ostatnie wydarzenie miało miejsce na osiedlu Dolinki 31 stycznia br. O całym zajściu poinformowała nas czytelniczka.
Około godziny 17:20 usłyszałam na klatce dziwne szmery. Podeszłam do drzwi i wejrzałam przez wizjer, dostrzegłam jednego zakapturzonego mężczyznę, który stanął przy moich drzwiach i nasłuchiwała. Nie wykonywał żadnych innych ruchów. Nagle złapał za klamkę. Przeraziłam się i nie wiedziałam, co zrobić. Nagle mój kot zrzucił coś ciężkiego i narobił hałasu. Złodziej się wystraszył i zbiegł po schodach na dół – relacjonuje czytelniczka.
Zobacz też:
"Łapanie za klamki" to popularna metoda włamywaczy, którzy sprawdzają, czy mieszkanie jest opuszczone. Nawet gdy domownicy są w środku, ale nie zamykają drzwi, złodziej może swobodnie wejść i dokonać kradzieży. Dlatego apelujemy do wszystkich mieszkańców, aby zawsze zamykali drzwi, nawet wtedy, gdy przebywają w domu. W ten sposób można skutecznie przeciwdziałać nielegalnym próbom wtargnięcia i chronić swoje mienie.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze