Końcówka sezonu nie jest dla Stali Gorzów zbyt łaskawa. Najpierw kontuzje Mateusza Bartkowiaka oraz Andersa Thomsena wykluczyły żółto – niebieskich z rywalizacji o medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Później pojawiła się informacja zaległościach finansowych klubu oraz upadłości sponsora tytularnego klubu. W pierwszym przypadku sytuację szybko uspokoił prezes klubu Waldemar Sadowski, mówiąc że wszystko jest pod kontrolą, a zaległości są przejściowe i do 31 października wszystko zostanie uregulowane. A następnie dowiedzieliśmy się, że wszystkie zobowiązania sponsora tytularnego wobec klubu zostały uregulowane, a wspomniana firma była „firmą córką” i nie ma to wpływu na dalszą współprace z klubem.
Sytuacja wydawała się już uspokajać gdy na horyzoncie zaczął wyrastać kolejny problem. Jego początek sięga poprzedniego sezonu za który były rozliczane z wykonania postanowień regulaminu szkoleniowego. Początkowo wydawało się, że po odwołaniu się klubów od postanowień PZM sprawa „rozejdzie się po kościach”. Tymczasem 9 sierpnia 2023 roku problem wrócił jak bumerang. Działacze części ośrodków żużlowych dowiedzieli się, że PZM utrzymuje w mocy drakońskie kary. Kluby które ich nie zapłacą, nie otrzymają licencji na kolejny sezon.
🔴 Jakub Miśkowiak jedną nogą w Stali Gorzów?
Jaka kara została nałożona na kluby?
W rozmowie z portalem gorzowskie.pl, prezes Stali Gorzów, Waldemar Sadowski, ujawnił, że kara wynosi aż 260 000 złotych. To ogromna suma, ale warto zaznaczyć, że jeszcze wyższą karę, bo 340 000 złotych, otrzymali ostrowianie. Szef Stali Gorzów nie ukrywa swojego zdziwienia i oburzenia, sugerując, że prezesi czują się pokrzywdzeni. Warto przypomnieć, że te kary zostały nałożone na kluby jeszcze w styczniu tego roku. Niektóre ośrodki żużlowe próbowały odwoływać się od tych decyzji, jednak PZM nie poddał się argumentacji klubów. Prezesi nie zamierzają jednak składać broni i planują podjąć dalsze kroki.
Gdzie trafią pieniądze?
Według nieoficjalnych źródeł, trzy kluby żużlowe, które również otrzymały dotkliwe kary finansowe, nie mają zamiaru płacić tych pieniędzy dla PZM. Chodzi o kluby z Leszna, Ostrowa i Gorzowa. Reakcja tych ośrodków żużlowych jest zrozumiała, gdyż są one uważane za wzór, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży.
Zgodnie z regulaminem 98% środków z opłat szkoleniowych wpłaconych przez kluby jest przekazywane przez PZM do tych klubów żużlowych i mini żużlowych, które wypełniły limity szkolenia na dany rok.
Nieoficjalnie mówi się nawet, że kary finansowe nałożone na te trzy kluby mają zasilić konta ośrodków z Lublina i Wrocławia, które zdaniem PZM prowadzą wzorowe szkolenie młodzieży.
🔴 Derby lubuskie jeszcze w tym sezonie?
Sytuacja staje się coraz bardziej napięta, a jeśli władze PZM nie ustąpią, może dojść do buntu klubów żużlowych. Taka sytuacja mogłaby skutkować brakiem licencji dla wielu zespołów na sezon 2024, co oznaczałoby, że nie zobaczymy kilku czołowych drużyn w przyszłorocznych rozgrywkach. To byłby nie tylko cios dla żużla, ale także dla kibiców i całej branży sportowej.
Przypomnijmy, że Stal Gorzów jest jednym z nielicznych klubów w Polsce, które stawiają na rozwijanie talentów młodych żużlowców. Wyniki tej strategii są już widoczne, a młodzi zawodnicy trenowani przez Piotra Śwista oraz Pawła Parysa odnoszą znaczące sukcesy. Gorzów jest często uważany za wzór klubu, który dba o przyszłość żużla w Polsce. Niemniej jednak, Stal Gorzów została ukarana dotkliwą karą finansową za naruszenie regulaminu szkoleniowego.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze