Konflikt na linii Waldemar Sadowski – Remigiusz Turek zaczął się 9 listopada. Wówczas Remigiusz Turek, członek Rady Nadzorczej Stali Gorzów S.A. na swoim profilu w mediach społecznościowych poinformował, że następnego dnia zostanie odwołany z pełnionej funkcji. Taką decyzję miał podjąć Sadowski, który pełni funkcję prezesa spółki akcyjnej Stal Gorzów jak również funkcję prezesa stowarzyszenia KS Stal Gorzów. Owo stowarzyszenie jest jednocześnie 100% właścicielem Stal Gorzów Wielkopolski S.A.
🔴 Falubaz obala argumenty prezesa Stali Gorzów
O tym co miało nastąpić Turek napisał w bardzo emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych artykułując jednocześnie zarzuty pod adresem Sadowskiego.
Przyczyną takiego przebiegu rzeczy nie jest troska o dobro klubu obecnego prezesa, lecz wola podporządkowania sobie Rady Nadzorczej — organu, który powinien zajmować się kontrolą jego działalności
– napisał Turek i dodał:
Niesamowite jest to, że człowiek, który do niedawna nosił „teczkę” za prezesem Grzybem, dzisiaj nie pamięta jego nazwiska i z organizacji społecznej próbuje zrobić własną firmę.
W ostanich dniach prezes Stali Gorzów był gościem magazynu portalu Best Speedway TV. Kiedy Sadowski został zapytany o zwolnienie Turka powiedział:
Zarząd i rada nadzorcza podejmowała takie decyzje, które dawały nam szansę pracowania z osobami, których my angażujemy do naszej pracy i są to ludzie, którym się ufa i wiadomo, na co ich stać, podjęliśmy także decyzje, że wszystkie osoby, które były związane z tymi starymi „historiami” trzeba uporządkować i podjęliśmy takie decyzje, aby pewne rzeczy zakończyć.
Więcej o tym przeczytasz w artykule Sadowski wyrzuca ludzi Grzyba? Trzęsienie ziemi w Stali
Po tej wypowiedzi Sadowskiego na reakcję Turka nie trzeba było długo czekać. Dzisiaj w mediach społecznościowych były działacz żużlowy napisał:
Jak się bowiem okazało, ze względów oszczędnościowych i innych klub nie dysponuje choćby karnetem dla osób, które angażują się i angażowały w jego pracę. Klub nie dysponuje również obecnie finansami, które pozwalają mu na bieżąco regulować powstające zobowiązania. Tłumaczenie opóźnień oczekiwaniem na pieniądze z Ekstraligi raczej nie wróży dobrze wicemistrzowi Polski. Wedle zarządcy klubu to chyba ten marketingowy plus po odejściu Bartka Zmarzlika. Klub nie dysponuje również odpowiednim zapleczem sponsorów, które gwarantowałoby mu budżet, o jakim jakiś człowiek, nazywający się publicznie prezesem i tym samym zaspokajający swoje ambicje, marzy.
🔴 Memoriału Jancarza nie będzie, kibice są rozgoryczeni
Były działacz klubu w swoim wpisie daje do zrozumienia, że sytuacja finansowa Stali nie jest kolorowa i sugeruje iż obecny prezes w niektórych swoich wypowiedziach może mijać się z prawdą.
Podsumowując, drodzy sympatycy Stali Gorzów, obecnie macie dwa obrazy prac w klubie. Jeden kreowany przez wyobraźnię prezesa i drugi, ten realny, który sprawia, iż w Gorzowie popularny jest ostatnio pseudonim „Pinokio”. Mam nadzieję, iż gorzowski klub jak najszybciej wróci na właściwe tory, ale kierowany przez innego sternika niż ten, którego w pełnym zaufaniu namaścili działacze. Teraz ten prezes sukcesywnie się działaczy pozbywa. Nasze zaufanie było błędne, bowiem wybrany przez nas prezes nie gwarantuje niczego poza budowaniem poprzez mówienie nieprawdy publicznie o osobach trzecich i kreowanie się na zbawcę gorzowskiego żużla. Nieinformowanie kibiców o faktycznej sytuacji finansowej oraz publiczne stwierdzenia, iż klub nie ma żadnych zaległości to zachowania świadczące o braku szacunku do klubu i kibiców. Tylko bowiem jasne postawienie sprawy jest w stanie przywrócić nasz zasłużony klub na właściwe tory, a nie opowiadanie bajek i liczenie na to, że kibice to kupią – napisał Remigiusz Turek.
Kibicom pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. Być może głos w tej sprawie zabierze również Waldemar Sadowski?
Cała treść oświadczenia Remigiusza Turka poniżej (pisownia oryginalna):
Nie ukrywam, że obiecałem sobie, iż nie będę udzielał się publicznie w tematyce żużla oraz klubu, którego byłem działaczem. Niestety Wasz pozytywny odzew po jednym z ostatnich wystąpień pana Sadowskiego sprawia, iż po raz ostatni prawdopodobne zabiorę publicznie głos. Macie rację, tłumaczenie odejścia mojej osoby faktem, iż klub współpracuje z osobami, którym się ufa i wiadomo na co je stać dotknął mnie w pewien sposób i publicznie postawił w złym świetle. Uważam, że przez lata pracy działacze, którzy wraz ze mną pracowali na rzecz gorzowskiego klubu przekonali się, iż stać mnie było, owszem, na wiele ale… dobrego dla gorzowskiego żużla. Angażowałem się w prace klubowe całym sercem, ale nie tylko. Tu choćby mogę przytoczyć kwestię odwodnienia, które sumiennie i skrupulatnie wykonałem na stadionie gorzowskiej Stali, o innych pozytywnych aktywnościach nie wspominając.
Miło mi niezmiernie, iż po odejściu z klubu nadal jestem doceniany i zapraszany do aktywności w środowisku żużlowym. To najlepiej świadczy jak jestem po dziś dzień oceniany. Tym bardziej dziękuje takim prezesom jak Michał Świącik czy Jakub Kozaczyk oraz innym działaczom, którzy pozostają ze mną w kontakcie. Na ich obiektach jestem niezmiernie mile widziany, w przeciwieństwie do tego gorzowskiego.
Jak się bowiem okazało, ze względów oszczędnościowych i innych klub nie dysponuje choćby karnetem dla osób, które angażują się i angażowały w jego pracę. Klub nie dysponuje również na dzień dzisiejszy finansami, które pozwalają mu na bieżąco regulować powstające zobowiązania. Tłumaczenie opóźnień oczekiwaniem na pieniądze z Ekstraligi raczej nie wróży dobrze wicemistrzowi Polski. Wedle zarządcy klubu to chyba ten marketingowy plus po odejściu Bartka Zmarzlika. Klub nie dysponuje również odpowiednim zapleczem sponsorów, które gwarantowałoby mu budżet o jakim jakiś człowiek, nazywający się publicznie prezesem i tym samym zaspokajający swoje ambicje, marzy.
Podsumowując, drodzy sympatycy Stali Gorzów, obecnie macie dwa obrazy prac w klubie. Jeden kreowany przez wyobraźnię prezesa i drugi, ten realny, który sprawia, iż w Gorzowie popularny jest ostatnio pseudonim „Pinokio”. Mam nadzieję, iż gorzowski klub jak najszybciej wróci na właściwe tory, ale kierowany przez innego sternika niż ten, którego w pełnym zaufaniu namaścili działacze. Teraz ten prezes sukcesywnie się działaczy pozbywa. Nasze zaufanie było błędne, bowiem wybrany przez nas prezes nie gwarantuje niczego poza budowaniem poprzez mówienie nieprawdy publicznie o osobach trzecich i kreowanie się na zbawcę gorzowskiego żużla.
Nieinformowanie kibiców o faktycznej sytuacji finansowej oraz publiczne stwierdzenia, iż klub nie ma jakichkolwiek zaległości to zachowania świadczące o braku szacunku do klubu i kibiców. Tylko bowiem jasne postawienie sprawy jest w stanie przywrócić nasz zasłużony klub na właściwe tory, a nie opowiadanie bajek i liczenie na to, że kibice to kupią.
I kompletnie na koniec. Należę do tych osób, które jeśli o kimś mówią negatywnie, to również prosto w twarz. Zapraszam zatem panie Sadowski do otwartej publicznej debaty na temat aktualnego stanu gorzowskiej Stali oraz jej przyszłości, podczas której będzie mógł Pan w mojej obecności wytłumaczyć mi i widzom dlaczego to nie jestem godzien pańskiego zaufania. Ja do takowej debaty stanę dla dobra gorzowskiego klubu o każdej porze nocy i dnia. Czy prezes gorzowskiego klubu będzie miał odwagę do niej stanąć? Szczerze wątpię…
PS Drodzy kibice, formę „pan” celowo użyłem z małej litery. Na koniec dobra informacja. Po pewnych publikacjach cudownie odnalazła się część pucharów naszej legendy Edwarda Jancarza. Szkoda tylko, że i w tym przypadku nie poinformowano o prawdzie kibiców oraz opinii publicznej.
Pozdrawiam serdecznie Remik
Dziękujemy, że jesteście z nami!
Jaki był 2022 rok dla gorzowskiego biznesu? Jakie korzyści daje miastu sprzedaż terenów inwestycyjnych? Czym Gorzów kusi potencjalnych inwestorów? Czy jest szansa na nowe inwestycje na terenach przemysłowych? Jak sprawdza się Nocny Szlak Kulinarny? Więcej o tym Kamil Lewera i jego gość, którym był Jacek Gumowski, dyrektor Wydziału Obsługi Inwestora i Biznesu w Urzędzie Miasta Gorzowa.
Napisz komentarz
Komentarze