Do komisariatu policji przy ulicy Zygalskiego wszedł w piątek (14 października) wieczorem mężczyzna. Podszedł do oficera dyżurnego i oznajmił, że prokurator nałożył na niego dozór. W związku z tym musi stawić się w jednostce policji. Mężczyzna wyciągnął dokument tożsamości, by się wylegitymować i załatwić sprawę. Dyżurny nabrał podejrzeń co do stanu jego trzeźwości. W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł inny funkcjonariusz, który z daleka widział, jak mężczyzna wychodzący z auta wyrzucił papierosa. Policjant chciał mu zwrócić uwagę. Wtedy dyżurny stwierdził, że mężczyzna do komisariatu przyjechał autem nietrzeźwy. Alkomat wskazał, że 31-latek ma w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. Mężczyzna został zatrzymany.
🔴 Wkrótce do naszych domów wejdą kontrolerzy. Po co państwo to robi?
Kolejnego dnia usłyszał zarzut kierowania autem w stanie nietrzeźwości. Co ciekawe, to ten sam mężczyzna, który kilka dni wcześniej (10 października) przez zaparkowany pojazd, miał problem z wyjazdem z garażu. Zauważył policjanta po służbie i pytał, czy nie wie do kogo należy pojazd. Policjant sugerował, by zadzwonił na numer alarmowy po patrol. Mężczyzna nie chciał pomocy policjantów. Nie wiedział że rozmawia z funkcjonariuszem i stwierdził, że nie zadzwoni, bo…jest poszukiwany.
31-latek usłyszał w komendzie w Strzelcach Krajeńskich zarzut za kradzież paliwa. Za podobne przestępstwa był już rozliczany wcześniej także w gorzowskim komisariacie. Teraz zostało mu zatrzymane prawo jazdy, a za kierowanie w stanie nietrzeźwości grozi mu do dwóch lat więzienia.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze