Wyprawa do Międzychodu z założenia miała być dla drużyny EIG CEZiB Kangoo Basket wizytą w jaskini lwa. Miejscowy Mana Lake Sokół Marbo bowiem był liderem drugoligowej tabeli, podczas gdy Kangury zajmowały odległą trzynastą pozycję w klasyfikacji. Gospodarze ponadto w bieżących rozgrywkach są prawdziwą maszyną do wygrywania na własnych parkiecie – domowy bilans Sokoła (10-1) mówił sam za siebie. Gorzowianie więc do środowej potyczki przystępowali w roli Dawida w starciu z Goliatem, ale zarazem nie mieli nic do stracenia.
Zobacz też:
Pierwsza kwarta dostarczyła kibicom mnóstwo emocji i była prawdziwą ofensywną wymianą ciosów. Już od pierwszych sekund spotkania tempo gry było niezwykle wysokie, a liderem gospodarzy okazał się Marcin Wróbel, który błyskawicznie zdobył pięć punktów. Goście nie pozostali dłużni – Miłosz Kicki oraz Konrad Jelski szybko odpowiedzieli skutecznymi akcjami, doprowadzając do wyrównania. Przez większą część kwarty żadna z drużyn nie była w stanie wypracować wyraźnej przewagi – obie ekipy regularnie trafiały do kosza, a wynik oscylował wokół remisu. Dopiero w końcowych minutach Sokołowi udało się nieco odskoczyć, głównie dzięki skuteczności Wróbla i jego zespołowych partnerów. Jednak Kangoo Basket nie zamierzało odpuszczać – świetnie dysponowany Jelski raz za razem trafiał zza łuku, trzymając swój zespół w grze. Ostatnie sekundy pierwszej kwarty przyniosły jeszcze więcej emocji. Gdy wydawało się, że to gospodarze zakończą ją z kilkupunktowym prowadzeniem, na dwie sekundy przed syreną Krzysztof Czyżniejewski popisał się celnym rzutem za trzy, zmniejszając stratę swojego zespołu do zaledwie jednego oczka. Ostatecznie premierowa odsłona meczu zakończyła się wynikiem 27:26 dla Sokoła, zapowiadając niezwykle wyrównane i ekscytujące spotkanie.
Zobacz też:
Druga ćwiartka rozpoczęła się dokładnie tak, jak zakończyła pierwsza – od celnej trójki Jelskiego, który dał gościom prowadzenie. Gorzowianie, choć mierzyli się z jednym z czołowych zespołów ligi, prezentowali świetną koszykówkę i nie zamierzali ustępować faworytom. Sokół jednak nie pozwolił rywalom na zbyt długie panowanie – już po dwóch minutach Łukasz Walkowiak popisał się celnym rzutem z dystansu, odzyskując prowadzenie dla gospodarzy. Następnie tempo gry nieco spadło, a kibice byli świadkami ponad dwuminutowego przestoju, w którym żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. Obie ekipy mocno pracowały w obronie, zmuszając rywali do trudnych rzutów i wymuszając straty. Po tej chwilowej stagnacji Sokół przyspieszył i zaczął budować przewagę. Międzychodzianie podkręcili tempo, poprawili skuteczność i odskoczyli na kilka punktów. Kangoo jednak nie zamierzało odpuszczać – goście skutecznie odpowiadali, utrzymując wynik w okolicach remisu. Walka toczyła się na całego, ale końcówka kwarty należała do gospodarzy, którzy ostatecznie wygrali ją 25:22 i schodzili na przerwę, prowadząc 52:48.
Zobacz też:
Druga połowa przyniosła wyraźne spowolnienie tempa gry. Po intensywnych pierwszych kwartach zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać, co przełożyło się na niższą skuteczność obu drużyn. Kosze zdobywane były rzadziej, a obrona zaczęła odgrywać kluczową rolę. W szeregach gości wyróżniał się Miłosz Kicki, który jako jeden z nielicznych potrafił regularnie punktować, utrzymując Kangury w grze. Niestety dla przyjezdnych, jego koledzy mieli spore problemy ze skutecznością, co pozwoliło gospodarzom na przejęcie kontroli nad wydarzeniami na parkiecie. Sokół wykorzystał ten moment i dzięki kilku udanym akcjom powiększył przewagę do ośmiu punktów (62:54). Do końca tej części meczu międzychodzianie umiejętnie zarządzali wypracowaną przewagą, nie pozwalając rywalom na zbliżenie się na niebezpieczną odległość. Kangoo próbowało szukać swoich szans, ale brak skuteczności poza Kickim nie pozwalał im na odrobienie strat. Ostatecznie kwarta zakończyła się wynikiem 14:10 dla Sokoła, który przed decydującą odsłoną prowadził 66:58. Mimo, że gospodarze powiększyli swoją przewagę, wynik wciąż pozostawał otwarty, a Kangury miały jeszcze szansę na odwrócenie losów spotkania w ostatniej kwarcie.
Zobacz też:
Czwarta kwarta była kontynuacją defensywnej walki, jaką kibice oglądali w trzeciej odsłonie. Zmęczenie zawodników było wyraźnie widoczne, a pierwsze punkty tej części gry padły dopiero po ponad minucie, gdy Kamil Paluszak zmniejszył stratę gości do sześciu oczek. Tempo meczu wyraźnie spadło, a celne rzuty wpadały sporadycznie. Pomiędzy kolejnymi trafieniami Adriana Sobkowiaka dla Sokoła i Jelskiego dla Kangurów minęło przeszło sześćdziesiąt sekund, co tylko potwierdzało, jak trudna stała się końcówka dla obu ekip. Wycieńczeni zawodnicy dawali z siebie ostatnie siły, ale skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Sokół miał jednak po swojej stronie przewagę wypracowaną we wcześniejszych kwartach i umiejętnie ją kontrolował. Goście starali się odrabiać straty, lecz brakowało im argumentów, by realnie zagrozić gospodarzom. Ostatnie punkty Kangury zdobyły na nieco ponad minutę przed końcem, zmniejszając dystans do siedmiu oczek (76:69). W ostatnich sześćdziesięciu sekundach Sobkowiak dołożył jeszcze trzy punkty, pieczętując zwycięstwo Sokoła. Finalnie faworyci wygrali 79:69, potwierdzając swoją klasę i kontrolując przebieg spotkania aż do ostatniej syreny.
Zespół EIG CEZiB Kangoo Basket pokazał się dobrze na tle faworyzowanego zespołu z Międzychodu. W najbliższą sobotę Kangury będą składnikiem wielkiego festiwali koszykówki w Arenie Gorzów. Zespół trenera Andrzeja Stefanowicza będzie deserem dnia pełnego basketu, kiedy to o 18:00 wybiegną na parkiet hali przy ulicy Słowiańskiej, a rywalem gorzowian będzie Tarnovia Tarnowo Podgórne.
W środowym pojedynku ekipę Sokoła Międzychód do zwycięstwa poprowadzili: Marcin Wróbel (22 punkty i 12 zbiórek), Mariusz Małachowski (19 punktów i 10 zbiórek), Jakub Nowak (13 punktów i 7 asyst) i Adrian Sobkowiak (12 punktów)
W ekipie Kangoo Basket najlepiej zaprezentowali się: Konrad Jelski (23 punktów z czego 21 z dystansu), Norbert Grzegorczyk (13 punktów i 12 zbiórek) i Tomasz Urban (11 punktów).
Aktualna tabela 2 ligi.
Drużyna | Punkty | Mecze | Bilans | |
1 | Mana Lake Sokół Marbo Międzychód | 41 | 22 | 19 - 3 |
2 | Mikstol Tarnovia Tarnowo Podgórne | 39 | 21 | 18 - 3 |
3 | Sklep Polski MKK Gniezno | 38 | 22 | 16 - 6 |
4 | AZS UMK Transbruk Toruń | 38 | 22 | 16 - 6 |
5 | Akademia Gortata Gdańsk | 37 | 22 | 15 - 7 |
6 | MKK Boruta Zgierz | 37 | 21 | 16 - 5 |
7 | SMS PZKosz Władysławowo | 36 | 23 | 13 - 10 |
8 | Enea Astoria Bydgoszcz | 34 | 22 | 12 - 10 |
9 | Energa Basketball Elbląg | 34 | 22 | 12 - 10 |
10 | Uniwersytet Gdański Trefl Sopot | 33 | 22 | 11 - 11 |
11 | Basket 2010 Kruszwica | 29 | 21 | 8 - 13 |
12 | Energa GAK Gdynia | 29 | 22 | 7 - 15 |
13 | EIG CEZIB Kangoo Basket Gorzów | 27 | 22 | 5 - 17 |
14 | BSA AMW | 24 | 21 | 3 - 18 |
15 | TKM Włocławek | 23 | 21 | 2 - 19 |
16 | King II Szczecin | 20 | 20 | 0 - 20 |
Do fazy play-off awansuje osiem najlepszych drużyn. Dwa najsłabsze zespoły spadną do 3 ligi.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze