Złodzieje nadal działają i testują nowe metody. Szczególnie niepokojące są zdarzenia na osiedlu Dolinki, gdzie przestępcy polują głównie na mieszkania osób starszych. Ostatni przypadek pokazuje, jak łatwo można stać się ofiarą włamania. Na łamach naszego portalu wielokrotnie informowaliśmy o kreatywnych metodach stosowanych przez włamywaczy. Po głośnej akcji "łapania za klamki" wydawało się, że sytuacja się uspokoiła, jednak nowe wydarzenia pokazują, że złodzieje nieustannie szukają nowych, bardziej niebezpiecznych sposobów.
Ostatni incydent miał miejsce kilka dni temu. O zdarzeniu poinformowała nas czytelniczka.
We wtorek około godziny 18:00 wróciłam do domu z zakupami. Zazwyczaj zamykam drzwi, bo tyle się słyszy o włamywaczach, ale zadzwonił mój telefon i zapomniałam przekręcić klucz. Gdy skończyłam rozmawiać, szłam do przedpokoju, żeby wyciągnąć coś z torebki. Nagle ktoś pociągnął za klamkę i drzwi się otworzyły. W pierwszej chwili myślałam, że wrócił mój mąż, ale zobaczyłam zamaskowaną postać. Wystraszyłam się i zaczęłam krzyczeć. Mężczyzna szybko uciekł" – relacjonuje kobieta.
Na trasie S3 w pobliżu Gorzowa zostanie zamontowany odcinkowy pomiar prędkości. Kamery będą rejestrowały prędkość kierowców pomiędzy węzłami Gorzów Południe a Gorzów Zachód.
To nie pierwszy taki przypadek w tej okolicy. Włamywacze coraz częściej sprawdzają, czy drzwi są otwarte, licząc na łatwy łup. Metoda "łapania za klamki" to jeden z najprostszych sposobów na włamanie. Przestępcy chodzą po klatkach schodowych i sprawdzają, które mieszkania nie są zamknięte na klucz. Jeśli drzwi się otwierają, wchodzą do środka w poszukiwaniu cennych rzeczy. Wystarczy chwila nieuwagi, by stracić gotówkę, telefon czy inne wartościowe przedmioty.
Nawet jeśli domownicy są w środku, ale nie zamknęli drzwi, włamywacz może swobodnie wejść. To szczególnie niebezpieczne, ponieważ może dojść do konfrontacji ze złodziejem, co stwarza ryzyko zagrożenia zdrowia i życia.
Mimo że sytuacja jest poważna, wielu mieszkańców nie zgłasza prób włamań. Tak było również w przypadku naszej czytelniczki, która nie powiadomiła policji:
"Nic mi nie ukradł, więc i tak by się tym nie zainteresowali" – przyznaje kobieta.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze