Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 15:54
Reklama

Zmarzlik po raz 25. wygrał Grand Prix!

Triumfem Bartosza Zmarzlika zakończył się sobotni turniej Grand Prix w Rydze. Zwycięstwo to nie przyszło jednak łatwo, ponieważ obrońca mistrzowskiego tytuły źle wszedł w zawody.
Zmarzlik po raz 25. wygrał Grand Prix!

Źródło: Facebook / Speedway Grand Prix

Tegoroczny cykl Grand Prix wszedł w intensywny okres. Przed tygodniem najlepsi żużlowcy świata ścigali się we Wrocławiu, a w sobotni wieczór kolejny turniej odbył się już w Rydze. Przed zawodami w stolicy Łotwy na czele klasyfikacji był Bartosz Zmarzlik, lecz w ostatnich tygodniach przewaga, jaką zdobył wcześniej obrońca tytułu, zaczęła topnieć. Zmarzlik ma za sobą dwa relatywnie słabsze turnieje, w których to nie awansował do finału. W tym czasie grupa pościgowa nie spała. Fredrik Lindgren i Robert Lambert mozolnie odrabiają straty do Zmarzlika i przed sobotnią imprezą tracili do wychowanka Stali Gorzów już tylko 15 punktów. Biorąc pod uwagę ostatnią formę Zmarzlika można było zakładać, że kwestia walki o tytuł mistrza świata pozostawała wciąż otwarta.   
 

Zobacz też: 


Sobotni turniej w Rydze rozpoczął się od dwóch dość nudnych biegów, podczas których rywalizacja toczyła się tylko na pierwszym łuku i tylko między zawodnikami ze skrajnych pól startowych. Pierwszy z nich padł łupem dobrze dysponowanego Andrzeja Lebeveva, a w drugim najszybszy okazał się być Martin Vaculik. Kapitan Stali poradził sobie z Danielem Bewleyem, a na trzecim miejscu do mety dojechał Szymon Woźniak. Pierwsze ściganie na poziomie walki o tytuł mistrza świata zobaczyliśmy w trzeciej gonitwie dnia. Wówczas kapitalną postawą popisał się Lambert, który z trzeciej pozycji przesunął się na pierwszą po dwóch efektownych mijankach na Janie Kvechu i Maxie Fricke’u. Ostatni wyścig pierwszej serii zakończył się fatalnym upadkiem Mikkela Michelsena i Zmarzlika. Zawodnicy na wyjściu z pierwszego łuku szczepili się maszynami i rozpędzeni wpadli wprost w drewnianą bandę. Polak po chwili wstał o własnych siłach, a Duńczyk opuścił stadion w karetce. W powtórce Zmarzlik był bardzo wolny i przyjechał daleko za plecami rywali.  
Druga część zawodów to ponowna dominacja na torze Lebedeva, który w stolicy swojego kraju czuł się jak ryba w wodzie. Ponadto dobrze punktował Lindgren i Maciej Janowski – obaj mieli w swoich dorobkach pięć oczek po dwóch startach. Katastrofalnie wciąż radził sobie Woźniak, który w biegu szóstym dopisał sobie zero. 

Zobacz też: 
 

Trzecia seria była niejako kontynuacją wcześniejszych wyścigów. Wciąż najszybszy i najpewniejszy w swoich poczynaniach był Lebedev, a na dystansie szalał Lambert. Tym razem Brytyjczyk na ostatnim łuku poradził sobie z Vaculikiem i dzięki temu dopisał sobie cenną dwójkę - ten bieg wygrał Lindgren. Bardzo źle radził sobie na wymagającym torze Zmarzlik. Obrońca tytułu w dziesiątej gonitwie był ostatni i po trzech startach miał tylko cztery oczka na koncie. Wychowanek Stali mógł odbudować swoją pewność jazdy w 16. biegu dnia, kiedy miał już na widelcu Lebedeva. Reprezentant gospodarzy był jednak nieuchwytny i tylko przez chwilę musiał radzić sobie ze Zmarzlikiem. Kolejne, ważne trzy punkty dopisali sobie Janowski i Vaculik, a przez to tworzyli ścisłą czołówkę sobotniego turnieju. Przed ostatnią zasadniczą częścią zawodów na czele stawki był fenomenalny Lebedev, który przy swoim nazwisku miał zapisaną czystą dwunastkę. Po dziewięć oczek mieli Janowski i Lindgren, a z ośmioma punktami byli wówczas Vaculik, Leon Madsen, Bewley i Fricke. 

Zobacz też: 
 

Pierwsza gonitwa ostatniej serii przed półfinałami Polakami stała. Pod taśmą zameldowało się aż trzech biało-czerwonych, a jedynym rodzynkiem był Vaculik. Reprezentanci Polski okazali się być na szybcy dla Słowaka, który to nie dopisał sobie punktów. W wewnątrz polskiej walce najlepszy okazał się być Zmarzlik, a za jego plecami dojechali do mety Dominik Kubera i Janowski. Triumf ten dał liderowi klasyfikacji generalnej awans do półfinału. Po chwili na torze ponownie zameldować się musiała karetka, ponieważ karambol zaliczyli Jack Holder i Madsen. Z powtórki został wykluczony Australijczyk. Drugie podejście do tej gonitwy to opóźniony start Lamberta, a następnie szaleńcza pogoń zawodnika Apatora Toruń za rywalami, która po dwóch ładnych akcjach zakończyła się pełnym sukcesem. W swoim ostatnim starcie pozytywnie z łotewską publicznością pożegnał się Woźniak, gdyż zapisał on na swoim koncie trójkę o wygranej walce z Fricke’em. Na finiszu fazy zasadniczej swojego pogromcę znalazł w końcu Lebedev, ponieważ w 20. biegu przyjechał on do mety za Bewleyem. Wyniki ostatniej serii doprowadziły do tego, że Vaculik nie załapał się do półfinałów. 

Pierwszy półfinał sobotniego turnieju to pewna wygrana Lindgrena, a za jego plecami na kresce zameldował się Zmarzlik, który tym samym odbudował się w pełni po słabszym początku zawodów i kilku gorszych imprezach cyklu. Za plecami mistrza świata znaleźli się Lambert i dość nieoczekiwanie Lebedev. Po kilku minutach w najważniejszym wyścigu dnia znaleźli się Bewley i Fricke, który na dystansie wyprzedził Janowskiego. 
W wielkim finale walka rozegrała się pomiędzy dwoma liderami klasyfikacji generalnej. Zmarzlik już na pierwszym łuku sprytnie wysunął się na prowadzenie, a do końca gonił go Lindgren. Wychowanek Stali nie dał sobie jednak odebrać wygranej i po raz 25. w życiu stanął na najwyższym stopniu podium w cyklu Grand Prix

Dziękujemy, że jesteś z nami!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama