Długi placówek samorządowych w całej Polsce przekroczyły już 7,2 mld zł.
To ogromne pieniądze a kłopot jeszcze większy jeśli zrozumie się, że w to szpitale powiatowe. Czyli te najbliżej pacjenta, ale też należące do samorządów, które do najbogatszych nie należą.
Kiedy jesienią 2023 r. posłowie pytali o tę sprawę wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny informował, że najbardziej zadłużoną placówką był Regionalny Szpital Specjalistyczny im dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu. Jego zadłużenie wynosiło ponad 463 mln zł, a zobowiązania wymagalne aż 89,5 mln zł. Na drugim miejscu było Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej - prawie 231 mln zł długu i 59,5 mln zobowiązań wymagalnych.
Ratowanie szpitali
Ministerstwo Zdrowia właśnie przedstawiło plan ratunkowy. Ale nie dotyczy on wyłącznie najmniejszych placówek, ale w ogóle całego systemu szpitalnego.
- Zmiany mają pomóc szpitalom, które znajdują się w trudnej sytuacji, ale też pozwolić rozwijać się w taki sposób, żebyśmy zabezpieczyli rzeczywiste potrzeby zdrowotne mieszkańców powiatów i województw – mówiła podczas konferencji konsultacyjnej szefowa resortu zdrowia, Izabela Leszczyna.
Ten plan ma być transformacją, która zmieni sieć szpitali w Polsce. Częścią planu są pieniądze, a mowa o 19 miliardach złotych. Pieniądze mają pochodzić z KPO, Funduszu Medycznego, Unii Europejskiej, NFZ i BGK. I nie są to środki wyłącznie dla zadłużonych placówek. Na pieniądze mogą liczyć także te, które chcą się restrukturyzować.
Zobacz też:
Zmiana w leczeniu
Przedstawiony plan jest wielopoziomowy i skomplikowany. Żeby jednak zrozumieć, o c w nim chodzi wystarczy wspomnieć, że MZ chce nakreślić nową mapę zdrowotną Polski. Co to znaczy? Poważne zmiany w szpitalach.
- Szpitale zostaną zmuszone do tego, by łączyć siły w regionach i wzajemnie się uzupełniać, nie dublując usług, a co za tym idzie - także kosztów. Zamiast porodówki w każdym powiecie - jedna porodówka na przykład na trzy szpitale. Jedna chirurgia na trzy szpitale. Więcej też ma być ambulatoriów, przychodni i zakładów opieki długoterminowej. Mniej administracji i łóżek – opisuje pomysł TVN24.
Chodzi o to, żeby pobliskie szpitale nie konkurowały ze sobą. Aby miały ofertę, która się uzupełnia.
Jednak to pieniądze są największą bolączką szefów szpitali. Na spotkaniu z Leszczyną jeden z dyrektorów mówił wprost o procedurach i ich wycenach przez NFZ. - Gdyby były dobrze wycenione, to pewnie byśmy się tu nie spotykali – i tłumaczył, że procedury powinny być tak samo waloryzowane jak wynagrodzenia pracowników, które podwyższa rząd.
Napisz komentarz
Komentarze