Chodzi o obecność bezdomnych, którzy znajdują schronienie na klatkach schodowych. Choć sama ich obecność nie jest w zasadzie problemem, to jednak sposób, w jaki się zachowują, wywołuje ogromne kontrowersje i obawy wśród mieszkańców. Ostatni incydent, do którego doszło w poniedziałek wieczorem, jest tego wyrazem.
30 października br., tuż po godzinie 20:20, na klatce schodowej jednego z gorzowskich bloków zadomowili się dwaj bezdomni. Jednak to, co miało miejsce tego wieczoru, przekroczyło wszelkie ludzkie wyobrażenie.
🔴 Kolejne próby włamań na gorzowskim osiedlu
Jedna z mieszkanek bloku, Agata, była świadkiem tego niebezpiecznego incydentu. Opowiedziała nam swoją historię.
Wieczorem na klatce schodowej słyszałam jakieś rozmowy i hałasy. Na zewnątrz słyszałam głosy dwóch mężczyzn, jednak bałam się wyjść, ponieważ różnie to bywa. Po jakimś czasie, gdy zrobiło się cicho, miałam nadzieję, że sobie poszli. Zajęłam się swoimi sprawami. Nagle do mieszkania wpadł mój mąż, który wrócił ze sklepu, chwycił szybko butelkę wody i pobiegł na klatkę schodową. Wyszłam za nim, a tam zobaczyłam, że zaczęły palić się gazety, które zostawili mężczyźni. Jeden z nich najwyraźniej nie zgasił papierosa i gazeta zaczęła się palić. Na całe szczęście, że w porę wrócił mój mąż. Nie wiem, jak to by się skończyło - wyjaśniła zdenerwowana Agata.
Bezdomni, którzy zadomowili się na klatce schodowej, nie tylko zakłócali spokój mieszkańcom, ale także stworzyli realne zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. Incydent z płonącymi gazetami mógł zakończyć się tragicznie, gdyby nie szybka reakcja męża Agaty.
W najbliższym czasie może być więcej podobnych incydentów tym bardziej, że mamy okres jesienno- zimowy i bezdomni będą szukać schronienia.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze