Zaczęło się niewinnie. Zaczął pracować na swojej zielonej Astrze 1. Postanowił ją trochę wzmocnić. „Wtedy jeszcze o mechanice nie wiedziałem w zasadzie nic”. Chwilę później jego Opel zyskał 100 koni.
Marcinowi Mielczarkowi ciągle było mało. Jego auto doświadczało coraz to kolejnych ulepszeń. Nowe silniki, napęd na 4 koła i 300 koni to był zaledwie początek. Bohater sam komentuje, że najprawdopodobniej jedyną oryginalną częścią w jego samochodzie jest dach i drzwi.
W zasadzie na samym końcu, bardziej niż Opel Astra, była to „Astra Marcina”. Końcową mocą auta było ponad 600 koni, a nawet zmieniło całkowicie kolor.
O samochodzie należy myśleć, jak o całości.
„Wszystko musi się zgadzać. Dużo ludzi popełnia ten błąd, że o zrobię więcej mocy, zrobię więcej mocy” – komentuje Marcin Mielczarek.
Dlatego, jeżeli chcemy zmienić coś w naszym aucie, jakoś „podkręcić” jego specyfikę, należy udać się do specjalisty. To właśnie on nam powie, na jakich warunkach możemy wymienić silnik, poprawić hamulce czy zmienić napęd. Zazwyczaj przy tuningu zmiany chodzą parami.
Najsilniejszym samochodem, jaki „zrobił”, był samochód w granicach 700 koni. Bohater tłumaczy, że chodzi i o bezpieczeństwo kierującego, ale i o przyjemność jazdy.
„Można ryzykować sobą, ale nie ryzykuje się innymi ludźmi” – opowiada Marcin Mielczarek.
Dzięki wieloletniej pracy i edukacji, obserwowaniu rozwoju swojego auta etap po etapie, teraz jest mistrzem w swoim fachu. Aktualnie jest jednym z najlepszych fachowców zachodniej Polski. Tuningowania nauczył się metodą prób i błędów, na własnym samochodzie. Zajęło mu to lata, aby w pełni zrozumieć samochody. Do swojej pracy podchodzi z ogromną odpowiedzialnością, ale co najważniejsze, z pasją.
Cała rozmowa w materiale wideo. Zapraszamy do oglądania!
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze