Nikogo nie naśladuje, jest sobą. W swoich projektach wykorzystuje różne motywy – ostatnio były to symbole Gorzowa: Spichlerz, Urząd Wojewódzki czy Katedra w kolekcji Postcards from Gorzów. Projektantka mody, ambasadorka miasta w kampanii Gorzów #Stąd Jestem zdradza czym się inspiruje, opowiada o miłości do projektowania i licznych planach, w tym m.in. o kolekcji Madame Marie Skłodowska-Curie, którą podbija światowe wybiegi czy pomyśle na kolekcję inspirowaną Władysławem Hasiorem, którą zamierza w najbliższym czasie stworzyć.
Jak rodziła się twoja pasja do mody?
To było podczas nauki w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych, które wówczas mieściło się przy ul. Bema. Przygotowywałam pracę dyplomową: ubiory dla dzieci inspirowane instrumentami muzycznymi. Nie miałam pieniędzy na odszycie przez krawcową tych ubiorów, więc postanowiłam samodzielnie sprawdzić,jak działa maszyna. W domu stał stary Łucznik, a jego obsługa okazała się banalnie prosta. To był taki ogromny zapalnik i od razu wielka miłość. Tak mi się spodobało, że następnego dnia miałam już stertę przerobionych ubrań. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieją związane z tym kierunki studiów. Nie było ery internetu, a informacje były w informatorze, który można było kupić w kiosku. Uczyłam się sama, a wynikało to głównie z pasji tworzenia ubrań. Dopiero później rozpoczęłam studia. I myślę, że to był strzał w dziesiątkę.
🔴 Gorzów. Nowe zasady na parkingu Filharmonii
Co twoim zdaniem jest najważniejsze, aby zaistnieć w branży modowej i być zauważoną?
Jest nas coraz więcej. Można powiedzieć, że projektowanie to taki zawód freelancera. Jednego dnia można powiedzieć jestem projektantką i na drugi dzień nią być. Mnie pasjonuje najbardziej realizowanie moich pomysłów. Na studiach nas tego nie uczono, w ogóle nie uczono nas szyć. Zawsze jednak pojawiał się problem finansowy, bo nie miał kto odszywać projektów. To powodowało, że coraz bardziej się doskonaliłam w tworzeniu tych ubiorów i dlatego dzisiaj mogę powiedzieć, że mam fajną pracę. Pracowałam także w miejscach, w których cały dzień się rysuje projekty. To jednak nie dla mnie. W moim przypadku ta ścieżka zawodowa wymaga wielu wyrzeczeń. Niektórzy latem leżą na plaży, a ja jestem w pracowni, tworzę swoje kolekcje. To jednak sprawia mi ogromną radość. W ciągu ostatnich dwóch lat możemy prezentować się na świecie, a to wynika tylko z mojej ciężkiej pracy. Ta kariera zawodowa wymaga dużo zaangażowania, poświęcenia. Nie miewam urlopów, ale staram się sporo czerpać z wyjazdów służbowych.
Organizujesz warsztaty dla dzieci i młodzieży. Niedawno twoja kolekcja Madame Marie Skłodowska-Curie trafiła do II LO, gdzie odbywały się dni otwarte. Jak ważna dla Ciebie jest edukacja młodzieży?
Warsztaty dla młodzieży prowadzę od samego początku. Od czasu, gdy jeszcze zaczynałam działalność w domu. Cieszę się, że mogę wprowadzać w życie tych młodych ludzi coś innego. Nie są to typowe warsztaty krawieckie, raczej designersko-krawieckie. Uczestnicy mają wpływ na to jak wyglądają projekty, sami tworzą. To jest dla mnie największa radość, kiedy szkolimy tych młodych ludzi, a oni mówią, że chcą być projektantami. Natomiast jeżeli chodzi o II LO, postanowiliśmy wesprzeć to miejsce i pomóc przy dniach otwartych, które okazały się hitem. W rewanżu uczniowie odwiedzili nas na warsztatach i stworzyli unikatowe torby, które specjalnie na tę okazję zadrukowaliśmy.
O jakich kobietach myślisz, gdy projektujesz kolekcje?
Żyję z prozaicznych rzeczy. Jesteśmy w Gorzowie i tutaj nie ma osób, które chciałyby nosić bardzo ekstrawaganckie ubiory. Ale jak tworzę dla kogoś, to lubię usłyszeć jakąś głębszą historię, gdzie te rzeczy będą prezentowane, jakie perfumy zostaną do nich dobrane... Najbardziej miłe jest to, gdy klientki przysyłają zdjęcia w moich ubiorach z wakacji, z różnych zakątków świata. A jeśli chodzi o te kolekcje unikatowe, to mój styl wydaje mi się raczej powściągliwy. Nie lubię ubiorów bardzo odkrytych. Myślę, że każda kobieta mogłaby coś takiego założyć.
🔴 Chomski chwali postawę lidera Stali Gorzów
Konsumpcjonizm jest dziś powszechnym zjawiskiem, także w kontekście mody. Jak patrzeć na modę zdroworozsądkowo?
To dobre pytanie. Studiuję kostiumografię, mamy dużo wykładów poświęconych świadomej odpowiedzialności biznesowej. Dzięki temu zrozumiałam, że moja działalność nie jest bardzo szkodliwa dla świata. W mojej pracowni nie powstaje dużo rzeczy, staramy się też stosować recykling. Kiedyś się np. martwiłam, że nie mam świetnych kartonów. Dziś cieszy mnie fakt, że nasze rzeczy są na lata, a ich styl jest ponadczasowy. Jestem kompletnie unmode, nie przejmuję się trendami. Robię to co mam w sercu, choć oczywiście i mnie zdarza się kupić coś w sklepie sieciowym.
Twoje autorytety modowe?
W modzie nie mam raczej autorytetów, natomiast bardziej inspirują mnie ikony kultury. Moją największą inspiracją jest wokalistka Bjork. W przyszłym roku poświęcę jej swoją pracę dyplomową na kostiumografii, projektując dla niej całą kolekcję. W świecie są natomiast projektanci, których ubiory mi się podobają. Szczególnie cenię podejście Stelli McCartney, jeżeli chodzi o ekologię. Ona jest pionierką w tej dziedzinie .
Stworzyłaś wiele projektów, swoje kolekcje pokazywałaś w Dubaju, Mediolanie, Paryżu, niebawem Nowy Jork. Stawiasz jednak na Gorzów. Jesteś lokalną patriotką?
Jestem tutaj, więc staram się kolorować to miasto swoją osobą, choć niestety miewa to przeciwników. Rzeczywiście - staramy się robić dużo wystaw. Skoro tu jestem, dlaczego nie pokazywać swoich projektów? Nie jest łatwo tutaj tworzyć, bo Gorzów nie jest jeszcze gotowy na jakieś bardzo ekstrawaganckie rzeczy. Zresztą Polska też nie jest na to gotowa. Zrozumiałam to, gdy zaczęłam podróżować. W innych miejscach na świecie takie unikatowe projekty wzbudzają zachwyt, natomiast w Polsce bywają wyśmiewane.
🔴 Prace przy budowie parku handlowego nabrały tempa
Co cię najbardziej inspiruje w Gorzowie i skąd pomysł na kolekcję inspirowaną miastem? (Postcards from Gorzów).
Odkąd tu jestem, zawsze chodził mi po głowie pomysł na taką kolekcję. Wcześniej trudno było mi wygospodarować na nią pieniądze, bo druki na tkaninach są dosyć kosztowne. Stwierdziłam, że jak nie zrobię tego teraz, to chyba nigdy. Zainspirował mnie kolega Tomek Szulżycki, a pomysł narodził się przypadkowo. Zadzwonił do mnie, aby pożyczyć sukienki do filmu modowego, który zamierzał nakręcić w Gorzowie. Stwierdziłam, że skoro mamy robić film, wykorzystana w nim kolekcja powinna być wyjątkowa. Poprosiłam Tomka żeby przeszedł przez Gorzów i zrobił kilka zdjęć. Mnie inspiruje bardziej ten nowoczesny Gorzów. Bardzo lubię geometryczne obiekty, budynek Urzędu Wojewódzkiego, czy stadion żużlowy. Rozwiązania zastosowane w tej kolekcji są proste, od linijki, takie unconstruction. Jestem z niej zadowolona i cieszę się, że kolekcja będzie prezentowana niedługo na Fashion Week w Berlinie. Cieszę się również, że podoba się mieszkańcom. Niektórzy chcą nawet chodzić w tych ubraniach, czym jestem nieco zdziwiona. Wiele osób od dawna pytało nas, co planujemy w Gorzowie. Chcemy więc powrócić do formy pokazu na ul. Chrobrego w lipcu. Nie wiemy czy to się uda. Będą urodziny miasta i mamy już pomysł, nawet na oprawę muzyczną na żywo. W czerwcu planujemy zrobienie takiego otwarcia letnich sukien, rzeczy na wakacje, w lipcu pokaz gorzowskiej kolekcji, natomiast w sierpniu mamy zaległy dzień francuski, przy croissancie z wystawą Skłodowskiej (kolekcja Madame Marie Skłodowska-Curie – przyp. red.), którą jestem winna mieszkańcom.
Z której kolekcji jesteś najbardziej dumna?
Właśnie ze Skłodowskiej, bo nie spodziewałam się, że taki przypadkowy pomysł aż tak się rozwinie. To zaczęło się od małego żabotu mojego męża. Później była bluzeczka, sukienka itd. Rozwinęło się w piękną kolekcję i niespodziewanie ta kolekcja spotkała się z dużym zainteresowaniem. Pojechaliśmy do Paryża, a tam dostaliśmy propozycję prezentacji w konsulacie w Krakowie. W przyszłym roku w styczniu będziemy w konsulacie w Berlinie i w konsulacie w Nowym Jorku. To jest naprawdę wielkie wyróżnienie. Cieszy mnie, że Anita Lipnicka zagrała w sukniach z tej kolekcji blisko sto koncertów. Zaczynamy mieć także klientki, które chcą w tych ubraniach chodzić. To jest kolekcja retro, bardzo ładna, współczesna dla nas Skłodowska. To ważne, aby o niej przypominać. Lubię tę kolekcję, uważam, że ma nieskończone możliwości. My ją stworzyliśmy w elegancki sposób, czarno-biały. Zostaliśmy zaproszeni z tą kolekcją do Nowego Jorku. Jako jedyna podczas tego wydarzenia mogę prezentować coś, co jest nie w trendach, podczas dni polskich projektantów, bardzo trendowego eventu, podczas którego będą się prezentować największe polskie marki. Jest mi miło, że dostałam takie pozwolenie. Cieszy mnie także, że konsulaty, marszałkowie innych województw pytają o tę kolekcję. To miłe.
Jakie projekty przed Tobą? Jakie nowe wyzwania stawia przed sobą Natalia Ślizowska?
Cieszę się, że moja praca, taka zupełnie poboczna, którą robiłam na kostiumografii dostała się do dwuletniego cyklu wystaw polskich i światowych. Zamierzam więc podróżować za tą pracą. Pierwsza wystawa odbyła się w Centrum Nauki Kopernik. Później moim marzeniem jest wspomniana wcześniej kolekcja dla Bjork. Chcielibyśmy zorganizować sesję zdjęciową na Islandii. Jest to wyzwanie, szczególnie jeśli chodzi o dostarczenie tych prac. Myślę, także o targach Expo 2025 w Japonii. A jeśli chodzi o lokalne sprawy, to chcę robić kolekcję inspirowaną Hasiorem. Pragnę zrobić coś szokującego, obecnie trwają rozmowy na ten temat. Te rzeczy unikatowe przynoszą mi duży prestiż. Nie ten materialny, bo nikt ich nie kupi, a ewentualnie pożyczy do jakiejś sesji. Natomiast dla mnie to jest ogromne wzniesienie duchowe i samorealizacja. Lubię spędzać nad tym czas.
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze