Koniec grudnia to tradycyjny czas, w którym huki i głośne wystrzały są na porządku dziennym, ale czy strzelanie petardami przed sylwestrem powinno być dozwolone, to temat gorących debat społecznych. Niestety, niedawne zdarzenie w Parku Kopernika rzuca nowe światło na tę kwestię.
Do naszej redakcji zgłosiła się kobieta, która podzieliła się traumatycznym przeżyciem, jakie spotkało ją i jej rodzinę podczas świątecznego spaceru w parku.
W drugi dzień świąt po południu wybraliśmy się całą rodziną do pobliskiego parku. Mimo niesprzyjającej pogody chcieliśmy spalić kalorie oprócz osób dorosłych były z nami też dzieci i dwa psy. Przechodząc jedną z alejek, nieopodal fontanny minęło nas czterech chłopców. Po kilku sekundach rozległ się potężny huk. Okazało się, że rzucili petardę w naszą stronę. Jeden z psów stanął w miejscu jak sparaliżowany i nie chciał się ruszyć. Jedno z dzieci płakało i nie mogło się uspokoić. Dodam jeszcze, że dobrze, że dziecko szło równo z nami, a nie za nami inaczej to mogłoby się skończyć tragicznie. Chłopcy pokazali środkowy palec i uciekli – relacjonuje nasza rozmówczyni.
Zachowanie chłopców w Parku Kopernika nie tylko zszokowało naszą rozmówczynię, ale także uwydatniło poważny problem związany z ryzykownymi zachowaniami młodzieży w Gorzowie. Petardy, które powinny być elementem sylwestrowej zabawy, stają się niebezpiecznym narzędziem w rękach nieodpowiedzialnych jednostek.
Zobacz też:
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Napisz komentarz
Komentarze